Od zawsze jestem fanką błyszczyków. Pomadki wydawały mi się zawsze takie poważne. A błyszczyki przecież takie wygodne, w pędzelku, w tubce, można zaaplikować na usta nawet w pośpiechu i to bez użycia lusterka, bo przecież ciężko sobie nimi zrobić krzywdę. Ale jak wszyscy wiemy, rynek kosmetyczny rozwija się w szalonym tempie, proponując nam tak wyszukane produkty, że każdy, nawet najbardziej wybredny klient, znajdzie coś dla siebie. I oto ona. Pomadka Rouge Coco Shine od Chanel, łączącą w sobie wygląd i formułę pomadki, dająca efekt błyszczyka, a dodatkowo dbająca o pielęgnację naszych ust.
Dzięki kompozycji wosków i pochodnych fitosteroli, pomadka ma doskonałą satynową formułę, która bardzo przyjemnie aplikuje się na usta i daje makijaż, który praktycznie w ogóle nie jest wyczuwalny. Lekka i transparentna, tak w dwóch słowach można ją opisać.Efekt, który uzyskujemy, to świetlisty, pół transparentny kolor, który dość dobrze utrzymuje się na ustach, łącznie z jedzeniem i piciem trwa na nich około 2 godzin. Wybór kolorów jest spory, ja wybrałam świetlisty róż, w kolorze Sourire nr 70. Pomadka nie wysusza ust, nakładałam ją kilka razy bez żadnej pielęgnacyjnej bazy, co przy moich bardzo wymagających ustach jest nie lada wyczynem, a to wszystko dlatego, że Rouge Coco Shine zawiera nawilżający kompleks Hydratendre, który według producenta nawilża nasze usta do 8 godzin. Tu akurat jest to lekko naciągnięte, ale faktem jest, że dopóki pomadka pozostaje na naszych ustach, efekt nawilżenia jest zdecydowanie odczuwalny.
Kolorek ładny, ale fajnie by było zobaczyc efekt na ustach:)